News!

Blog zawiera treści nawiązujące do przemocy!
Chcesz być na bieżąco? Polub dziennik ducha na Facebooku i dołącz do obserwatorów :) To nic trudnego!

niedziela, 30 czerwca 2013

"Zauroczenie"

"Zauroczenie"

Nie wierzę w miłość, dla mnie to sprawka hormonów, dojrzewania, iż odbija nam na punkcie jednej osoby. Zauroczenie, to lepsze określenie. Mogę sobie wmawiać, że po prostu nigdy nie spotkałam tego jedynego, albo co gorsza tej jedynej. Jakoś obserwowanie nagich ciał mnie nigdy nie podniecało. Czasami rodziły się w końcu osoby, które były aseksualne, ale podobno to też był wymysł. Tak czy siak, teraz jest i tak zbyt późno, aby cokolwiek poczuć. Jestem martwa, a w duchu nie da się zakochać.

Pati przyglądała się wejściu, co chwila ktoś wchodził, albo wychodził. Zdawała sobie sprawę z tego jak trudne będzie dostanie się tam bez zauważenia. Lilith z pewnością osaczyła się swoimi poddanymi. Dusza miała w tym momencie problem. Spojrzała ukradkiem na blondynkę, która wyglądała na zamyśloną. Przed nimi było trudne zadanie, a Rajmund był daleko stąd. Czuła w głębi, że to się nie może udać. 
- Zauważą mnie.- oznajmiła chcąc, aby Sylwia była świadoma tego, że wszystko może się popsuć jak tylko tam się dostaną. Złapała palcami końcówkę pasma włosów, mierzwiła delikatnie, a dolną wargę przygryzała w zdenerwowaniu. Za moment wzięła głęboki oddech.- Nie ma co stać i się gapić, wchodzimy. 
- Co jeśli spytają nas co tutaj robimy?
- Będziesz wolontariuszką?- to jedyne na co wpadła. Uśmiechnęła się niepewnie i pociągnęła medium za sobą.- To jedyne wyjście. 
- No tak, ale skąd wiadomo, że to łykną?- Sylwia czuła się niepewna, nie wierzyła, że to się tak łatwo może udać. Nim się obejrzała, znalazła się w wejściu do sierocińca. Korytarz był biały, a na ścianach widniały rysunki, chociaż bardziej bazgroły. Dzieciaki musiały wywieszać tutaj swoje prace plastyczne.- Przyjemna atmosfera.
- Tak, aż zapominam, że tutaj kręci się wredny demon, który o mało co mnie nie zniszczył.- Pati była wściekła kiedy przypominała sobie tamto wydarzenie. Bycie o krok od unicestwienia, to trauma. Nie planowała drugiej śmierci.- Jeśli zauważę tego bachora, dam ci znak. 
- Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia jak wygląda. 
- Jest nie do przegapienia, sama to zauważysz. 
Dziewczyny stały przez cały czas w wejściu, ale nie mogły pozwolić sobie na odwrót. Pati zaczęła iść w stronę drzwi naprzeciw, gdzie znajdowała się świetlica. Było o dziwo bardzo cicho, prawdopodobnie większość była w szkołach, a najmłodsze leżakowały. Przyjrzała się szklanym drzwiom, a wnętrze miała wyłożone jak na tacy. W środku była jedna osoba, siedziała za biurkiem i czytała gazetę. Na podłodze porozrzucane były zabawki, a ściany kolorowe, aż trudno było się skupić na jakimś szczególe. Wszystko pachniało radością. 
Sylwia uczepiła się duszy ramienia, nie chcąc zostać w tyle. Rozglądała się po świetlicy kiedy kobieta czytająca książkę, nagle spojrzała w ich kierunku. Blondynka momentalnie cofnęła się w tył, jakby ją oparzyło. 
- To tylko człowiek.- Pati zerknęła za siebie, przyglądała się medium. Pokręciła głową, a następnie zauważyła, że nieznajoma dalej czyta. Widocznie nie miało to dla niej znaczenia, że ktoś się wpatrywał przez przezroczyste drzwi.- Tutaj jej na pewno nie ma. Poza tym... 
Nagle ucięła kiedy poczuła, że coś łapie ją pod pachy. Uniesiona w górę zaczęła machać nogami i próbować się wydostać, a że nie dawało to żadnych efektów, znieruchomiała. Niepewnie zerknęła w tył i dostrzegła piaskowe włosy, których grzywka opadała na błękitne oczy. 
- Co ty tutaj robisz?
- Dion!  
Anioł puścił duszę, a Sylwia stała obok ze zdezorientowaniem. Złapała się za głowę próbując dojść do tego, kim jest blondyn i dlaczego widzi ducha. Była nowa w tej grze, a więc mogła być nieco zmieszana. Czuła jednak od mężczyzny ciepło, nie takie władcze i złe jak od Rajmunda, ale bardzo przyjemne. Nawet nie zauważyła kiedy jej ręka skierowała się do jego ramienia. Dotykając jego ciała, czuła spokój. 
Dion patrzył na nieznajomą przez długi czas, nim ta się ocknęła i zabrała dłoń. Wiedział kim ona jest, wyczuwał to doskonale. W końcu jako istota nadprzyrodzona musiał takie rzeczy wiedzieć.
- Ja przepraszam, nie chciałam.- dziewczyny policzki oblały się rumieńcem co było widoczne, na tak bladej karnacji. Spojrzała w bok, piwne oczy nie chciały spotkać się z jasnym wzrokiem anioła. Widocznie była dosyć wstydliwą osobą.
- Dobra, czasem tak bywa. Jesteś medium.- rzekł uśmiechając się szeroko. Za każdym razem kiedy Pati go widziała, ten był rozpromieniony. Nie licząc oczywiście tego momentu kiedy prawie zginął w kościele. Tam nikt nie mógł być przecież radosny.- Ewentualnie jestem na tyle przystojny, że laski na mnie od razu się rzucają. 
- Cóż za skromność...- ciemnowłosa przekręciła oczami, po czym rozejrzała po korytarzu. Na szczęście było pusto. Dziwne z drugiej strony, gdyż takie placówki powinny roić od ludzi.- Co ty tutaj robisz, Dion? 
- Nie myśl, że was śledzę. Po prostu tak jak i wy, mam za zadanie pozbyć się ciemności. Dostałem cynk o Lilith.
- Może w tym miejscu ta rozmowa nie przystoi? Ktoś może nas podsłuchać? Tym ktoś może być Lilith...- Sylwia wydawała się być nieco przestraszona. Przypomnieli jej co tutaj tak naprawdę robią. Wiedząc, że do pomocy będą miały samego anioła, pocieszała.- Pomożesz nam? 
Dion kiwnął lekko głową. Ich spojrzenia w końcu się spotkały, a wtedy Sylwia znów mocno zarumieniła się. Widząca to wszystko dusza przytknęła sobie dłoń do czoła. Czuła się jak w komedii romantycznej, która zaraz mogła zmienić się w horror. Dion uśmiechnął się szeroko, aż medium poczuła, iż kolana jej drżą.
Czy człowiek może zakochać się w aniele? Widocznie w tym momencie Pati obserwowała kiełkujące zauroczenie, co powodowało, iż chciało jej się wymiotować. Pokręciła głową i sama ruszyła w kierunku bocznych drzwi. Kiedy przez materię przebrnęła, znalazła się przed schodami. Nie mogła znieść tamtej atmosfery, więc postanowiła wziąć nogi za pas. Miała przy sobie sztylet, a więc musieli za nią pójść. 
Dion jako pierwszy podążył za ciemnowłosą, otworzył drzwi i znalazł się za jej plecami. Chwycił jej ramie i z lekkim uśmiechem obrócił przodem do siebie. Dziewczyna spojrzała na niego dość nieprzychylnie. 
- Musisz być ostrożna.- oznajmił nie przestając się uśmiechać. Pati czuła w środku, że taka radość irytuje ją. Zdała sobie nagle sprawę z tego, że to nowe uczucia, jakieś złe objawy. Czy to sprawka tego, iż się zmieniała?- Pójdę przodem. 
- Wiesz, że żadnemu dziecku nie może spaść włosek z głowy? 
- Tylko z Lilith. 
Sylwia obejmowała się w ramionach, szła za nimi po schodach oglądając co chwilę za siebie. Nagle gdy znaleźli się na pierwszym piętrze, dostrzegli, że drzwi przed nimi zmieniają się. Na ich drewnie pojawiała się pajęczyna, pod spodem wypływała krew, a barwa zmieniała się z białej na czarną. Jakby za sprawą magii, ściany także przybierały ten sam odcień. Powietrze stało się ciężkie, a woń siarki docierała do ich nozdrzy.
- Czy wam też przypomina to Silent Hill?- spytała drżącym głosem, aż odsunęła się pod ścianę. Czując jednak, iż jej bluzka robi się mokra, odskoczyła z piskiem, łapiąc Diona za rękę. To był odruch bezwarunkowy, kierowany strachem. Jej błękitny materiał teraz ubrudzony był ciemno czerwoną substancją, która przypominała krew. Całe ściany nią ociekały.
Pati ukucnęła, przyjrzała się substancji, która plamiła szarą posadzkę. Wzięła trochę na palce, powąchała i skrzywiła się. To cuchnęło niemiłosiernie. Podniosła się i zerknęła na blondyna. Oboje wiedzieli, że demony już wiedzą. 
- Ukrywanie się teraz nam niczego nie przyniesie. Boję się trochę tego, co zobaczymy za drzwiami.- stwierdziła wycierają palce o swoje spodnie. Zerknęła na Sylwię, trochę było jej teraz żal, że wciągnęła ją do tego koszmaru. Mogła zginąć jako pierwsza.- Musisz stąd uciekać. Skoro teraz mam tutaj Diona, ty jesteś niepotrzebna. 
- Niepotrzebna? Przecież to ja mam zabić Lilith.
- Nie, Dion także potrafi to zrobić. Nie potrzebuję twojej śmierci. Lepiej uciekaj do Rajmunda, powiedz mu co się tutaj dzieje.
Sylwia pokręciła przecząco głową, nie mogła zostawić duszy samej. Miały obie załatwić demony, chociaż wydawało się to teraz niemożliwe. Rozejrzała się jednak po małym korytarzu i schodach prowadzących w dół. Miała wrażenie, że tam kryje się coś niedobrego. 
- Tam na dole, czuję coś...- szepnęła cicho, a wtedy puściła rękę anioła, któremu widocznie to nie przeszkadzało. Obserwował obie dziewczyny. Musiał przyznać Sylwii rację, że na dole coś się czaiło.- Nie potrafię tego wyjaśnić, ale coś tam jest.
- Szlag...- Pati syknęła pod nosem z niezadowoleniem. W takim przypadku nie mogli pozwolić medium odejść. Zejście w dół także by zmusiło ich do odwrotu. Postanowili, że zajmą się tym jak tylko załatwią Lilith.- Idziemy dalej, nie ma co zwlekać.
- Jesteś pewna, że dasz radę?- Dion spojrzał na ciemnowłosą, która okazywała sztuczną pewność. Musiał chronić je obie, chociaż stracona dusza nie była już jego priorytetem.- Idziemy. Mam nadzieję, że dobrze jesteście przygotowane. 
- Mamy sztylet.
- Tylko?
Sylwia wzruszyła ramionami uśmiechając niepewnie. Blondyn westchnął ciężko, a następnie chwycił za klamkę. Otworzył drzwi, które zaskrzypiały jak w strasznym filmie. Następnie ich oczom ukazał się długi korytarz, którego ściany wyglądały tak samo. Wszystko porośnięte dziwną pajęczyną, ociekające krwią, zakurzone i poniszczone. Na samym końcu pod drzwiami siedziała jakaś postać. Szli rozglądając się czujnie, mijali różne drzwi i pomieszczenia, jednakże w żadnym z nich nie wyczuli Lilith. 
Pati nie oderwała wzroku od siedzącej postaci, a gdy byli już dosyć blisko, dostrzegli, że to martwy mężczyzna, którego głowa zwisała w dół, a całe ciało miał postrzępione i zakrwawione. Jego oczy były otwarte, a białka wręcz wytopione. Sylwia przytknęła dłoń do ust, usiłowała nie zwymiotować.
- Nieźle się z nim obeszli.- Pati wzdrygnęła się lekko widząc jak wyglądają jego oczy. Musieli jakoś pozbyć się tego ciała, gdyż tarasowało im drogę. Dion wiedział, że to zadanie dla niego.- Czyń honory. 
Anioł złapał za ramiona trupa, przesunął go w kąt, a kiedy chciał się podnieść, nagle wychudzona ręka martwego, zacisnęła się na jego szyi. Chwyt był tak mocny, że aż go dusił, a twarz stawała czerwona. 
- Dion!- Pati wyciągnęła sztylet i wbiła go prosto w dłoń napastnika. Ten jednak nie przestawał dusić anioła, który jednocześnie nie był wstanie się ruszyć. Miał wrażenie, że obszedł go paraliż.- Nie ma wyjścia.
Ciemnowłosa zaczęła przecinać rękę umarłego, a kiedy w końcu jej się udało przepiłować kości i mięśnie, Dion był wolny. Dziwny był brak jakiejkolwiek krwi sączącej z ran. Sylwia, która obserwowała to zdarzenie, widziała w ciele mężczyzny zło, jakąś ciemną masę. 
- Ktoś sterował jego ciałem. 
- Sterował? Jakby opętanie?- Pati ocierała sztylet o swoje spodnie, ale nie zamierzała go więcej chować. Spoglądała na Diona, który masował swoją krtań, wyglądał na zdezorientowanego. Widocznie pierwszy raz doznał paraliżu.- Wszystko w porządku?
- Nie...- blondyn pokręcił głową i rozejrzał po korytarzu. Wiedział, że osoba, która sterowała ciałem umarłego, musiała być w pobliżu. Szukał wzrokiem jakiejkolwiek anomalii.- Zachowajcie czujność.
- Jakbym nie wiedziała.
Sylwia skrzyżowała ręce, a następnie z impetem upadła na podłogę, czując jak coś oplata jej kostkę. Starała się podnieść, jednak została przez coś pociągnięta w tył, aż sunęła po szarej posadzce, w kierunku wyjścia.
- Sylwia!- Pati pobiegła za nią, jednakże tamta uciekała jej zbyt szybko. W końcu zniknęła w wejściu, a drzwi trzasnęły nie pozwalając na jakikolwiek dostęp. Ciemnowłosa chwyciła za klamkę, rwała, uderzała o drewno, a nawet nie była zdolna do przeniknięcia przez materię. Tak jakby ktoś zabrał jej moc.- Co to do cholery?! Sylwia!
Dion podbiegł do niej, gdyż dalej z powodu paraliżu odczuwał pewne dolegliwości. Jakby każda jego reakcja była spowolniona. Złapał za klamkę, jednakże i on nie potrafił ich otworzyć. Zdjął miecz ze swych pleców i zamachnął się z całej siły, jednakże te wytrzymały cios. Co gorsza, nie miały żadnego zadrapania. 
- Co my teraz zrobimy?- Pati była przerażona, martwiła się o blondynkę, której groziło niebezpieczeństwo. Nie wiedziała czy następnym razem ujrzy ją żywą. Oparła czoło o drewno i upadła na kolana.- Już po nas... 
- Poddajesz się?- Dion spojrzał na nią marszcząc brwi. Nie zamierzał dalej walczyć z drzwiami, gdyż to nie miało większego sensu. Ukucnął przy niej i położył dłoń na jej ramieniu.- Wstawaj, nie pozwolę ci się poddać. 

C.D.N.      

2 komentarze:

  1. Wspanialy.Akcja nieźle się rozwija;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award ! Więcej na : http://jak-kochac-to-na-wieki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń