"Więzi"
Jak szybko przyjaźnie mogą zaistnieć? Mam wrażenie, że to przyszło nam zbyt szybko. Nie mówię, że to złe, ale to nie podobne do mnie. Zwykle byłam bardzo czujna w stosunku do ludzi. Coś się jednak zrodziło w moim sercu. Tak, nadal mam serce.
Za życia miałam jedną przyjaciółkę, która pewnie i tak po mojej stracie nie zapłakała. Czułam czasami, że nawet ona ma mnie za nic. W trudnych chwilach potrafiła nieźle zawalić. Nie mogłam jednak nigdy oczekiwać, że będzie idealna. Na pewno trwała długo.
Los daje nam tyle niespodzianek, że większości nawet nie spostrzegamy. Ta jednak uderzyła we mnie tak mocno, jak piłka tenisowa w nos. Uwierzcie, że takiego bólu nie da się zlekceważyć.
Sylwia była z jednej strony podekscytowana, ale również i przerażona zaistniałą sytuacją. Jej życie nagle obróciło się do góry nogami. Zastanawiała się przez cały czas czego ta dwójka od niej chciała, ale skoro nie zrobili jej dotąd krzywdy, nie mogli być źli. Słyszała jednak, że każdy demon jest zły, ale to tyczyło się bajek chrześcijan. W mangach i anime często to właśnie siły ciemności okazywały się te dobre, a anioły pokazywały pazurki chcąc wyeliminować grzeszników za wszelką cenę. Jej myśli odpłynęły hen daleko, że nawet nie zauważyła jak blisko niej Rajmund podszedł. Ich twarze dzieliły milimetry.
- Bu.- rzekł prosto w jej ucho, a następnie musiał się odsunąć, jeżeli chciał uniknąć nokautu prawej pięści. Stanął już wyprostowany, gdyż wcześniej musiał się do niej schylać. Jego twarz malował wredny i niecny uśmieszek.- Zadziorna.
- Możemy przejść do sedna?- Pati pokręciła głową, była tam przez cały czas i obserwowała jak Demon bawi się z człowiekiem. Współczuła Sylwii, bowiem była tutaj nowa i na pewno Rajmund nie odpuści. Niektórzy po prostu musieli drwić z innych.- Blondi, musisz nam pomóc znaleźć pewnego demona. Później możesz sobie iść do domu.
- Nie tak prędko.- Rajmund spojrzał na towarzyszkę, a kącik ust uniósł się lubieżnie. Widocznie nie chciał tak łatwo wypuszczać medium z dłoni. Mógł ją wykorzystać do znalezienia reszty celów.- Może nam się przydać, szybciej znajdziemy resztę. Powinno być ci to na rękę. No chyba, że nagle zaczęłaś mnie lubić.
- Kpisz sobie?
Dusza skrzyżowała ręce na piersi i oburzona spojrzała w bok. Nigdy nie pogodziłaby się z sobą, jeżeliby odczuła jakąkolwiek przychylność do Rajmunda. Zdawała sobie sprawę, że takim jak on nie wolno ufać, prowadziłoby to jedynie do zguby. Miała w planach swoje odejście do nieba, mimo iż Dion twierdził, że jest za późno.
- Możecie przestać się kłócić? Wyglądacie jak stare małżeństwo.- w końcu medium odzyskała mowę, aczkolwiek jej wzrok wyrażał w dalszym ciągu strach, jak i ciekawość. Na pewno chciała poznać ich plany, demony, przeżyć wielką przygodę, która odmieniłaby losy ludzkości. Od zawsze była marzycielką.- Mówicie, że jestem medium, tak? Więc jak to możliwe, że dopiero teraz widzę duchy?
- Nie wiem, może nie byłaś świadoma tego, że widzisz duchy? Tak czy siak jesteś medium. Musisz teraz użyczyć nam swoich mocy i niestety jest zbyt późno na jakąkolwiek naukę. Będziesz więc improwizować.- Rajmunda nie interesowało to, czy dziewczyna będzie miała problemy ze znalezieniem demonów, liczył, że jej się uda. Od jakiegoś czasu szczęście się ich trzymało.- Potrzebujesz tylko paru rekwizytów.
- Chyba, nie żadnych świec czy krwi dziewicy, prawda?
Pati spojrzała z zaciekawieniem na demona, który wzruszył ramionami, a następnie na Sylwie, która wyglądała na niesamowicie podekscytowaną. Ciekawiło ją to co siedzi jej w głowie i kim była. Na pewno nie była jej zdaniem normalna. Pamiętała siebie na początku, była przez długi czas zdezorientowana i wystraszona, a blondynka wydawała się być już spokojna. Na dodatek widziała w jej oczach pewien niezrównoważony błysk.
- Czekajcie.
Rajmund wyszedł z pokoju, w którym się dotychczas znajdowali. Ciemnowłosa westchnęła, podeszła do wolnego krzesła i usiadła. Wzięła do ręki czasopismo, które leżało na stoliku. Przeglądając strony o modzie, musiała przyznać, że w tym sezonie wybrali paskudne kolory. Nie rozumiała jak można ubierać się zbyt jaskrawo.
- Kim byłaś za życia?- nagle jej uwagę od gazety odwróciło pytanie jasnowłosej. Dziewczyny spoglądały na siebie, jednakże trudno było określić jakimi uczuciami siebie darzą. Z pewnością i jedna, jak druga były czujne.- Bo musiałaś kiedyś żyć.
- Logiczne spostrzeżenie. Studentką, na wydziale ekonomii. Jedną z najlepszych.- wspomnienia ponownie powracały, a jej mina wyrażała smutek i tęsknotę za domem. Sylwia rozumiała, że z pewnością było jej trudno.- To już jednak przeszłość, teraz jestem tylko narzędziem tego idioty.
- Idioty?- Sylwia parsknęła śmiechem, musiała przyznać, że tak samo myślała o Rajmundzie. To sprawiło, że na licu ciemnowłosej pojawił się uśmiech. Czuły przez chwilę, że mogłyby się dogadać.- Muszę ci przyznać rację, Rajmund to idiota. Zapewne jest nazbyt pewny siebie. Nigdy nie kręcił mnie ten typ faceta.
- Miejmy nadzieję, że jest gejem.
W pokoju atmosfera zmieniła się tak nagle, że można było zapomnieć o całym strachu. Gdy Rajmund wrócił, prawie pomyślał, iż pomylił pokoje. Spojrzał na śmiejące się dziewczyny, aż poczuł, że pieką go uszy.
- No i co tam masz?- Pati zerknęła na niego z zaciekawieniem, ukrywając w myślach to co działo się przed chwilą. Od jakiegoś czasu uczyła się stawiać opór jego umiejętnościom czytania w myślach. Widocznie działało, skoro od jakiegoś czasu demon jej nie pouczał. Spostrzegła jak ten trzyma w ręku mapę.- He?
- Tak, wiem, muszę pierw dać jakąś teorię.- mężczyzna podszedł do stolika, wziął do ręki mebel i przestawił na środek pokoju. Spojrzał w stronę okna i machnięciem ręki zasłonił zasłony. Wyłożył mapę na blacie, a na niej położył wisiorek. Przywołał Sylwię gestem ręki. Dziewczyna nie miała wyboru jak podejść i przyjrzeć się rzeczom.- Weź do ręki naszyjnik tak, aby krzyż ledwie muskał papier.
- Co to ma dać?- blondynka nie rozumiała, ale była pewna, że ten zaraz wszystko dopowie. Przyglądając się mapie zauważyła coś znaczącego.- To mapa tego miasta!
- Zgadza się. Lilith ukrywa się w tym mieście. Na szczęście nie była zbyt inteligentna, aby uciec dalej.
- Może stwierdziła, że jej pachołek nie zdradzi, albo okażesz się idiotą, który nie przewiduje sprytnych ruchów.- Pati uśmiechnęła się wrednie. Widocznie bardzo jej się podobało, że nieraz potrafiła mu dopiec. Rajmund wyglądał na oburzonego.- No już, dobra, jesteś tu jednak. To znaczy, że jednak masz coś w głowie.
- Jeszcze słowo, a cię zamknę w klatce, w kagańcu.
- Wrażliwiec...
- Dość!- Sylwia uderzyła pięścią w stół, aż zabolały ją kłykcie. Zaczęła masować zbolałe miejsce ze skrzywionym wyrazem. Rajmund odpuścił, musiał przyznać, że były teraz ważniejsze sprawy niżeli jego duma.- Dziękuję.
- Nasz cel nazywa się Lilith, znajduje się gdzieś w tym mieście, znajdź ją.- Rajmund oczekiwał, że blondynka od razu będzie wiedziała co zrobić. Ta jednak uniosła lewą brew zastanawiając się czy naprawdę jest tak naiwny.- No skup się na mapie!
- Ok, ok!- ta lekko wzdrygnęła patrząc już na mapę. Miała w głowie imię demona, a medalionem zaczęła lekko kręcić tak, iż obejmował okręgiem całą mapę. Pati i Rajmund przyglądali się jej z wyczekiwaniem.- To na nic. Nie mam...
Przerwała, kiedy poczuła iż medalion jest przyciągany do jednego miejsca. Okrążenia malały, aż nagle krzyż został niczym magnez przyciągnięty do mapy. Rajmund schylił się, aby przyjrzeć terenowi.
- Sierociniec?
- A to kanalia! Ona jest w ciele dziecka!- Pati podniosła się z krzesła, aż to przewróciło się na podłogę wywołując huk. Nie spodziewała się, że demon będzie się tak bardzo ich bać, że użyje tarczy w postaci dzieci.- Coraz bardziej działa mi na nerwy.
- To miejsce jak każde inne.- Rajmund nie rozumiał o co chodzi duszy. Pamiętał jak ta z przerażeniem w oczach wspominała Lilith, ale teraz widział rządzę zemsty i gniew. To nie wróżyło niczego dobrego.- Po prostu się tam dostaniemy.
- Nie możemy narażać niewinne dzieci.- warknęła podchodząc do Rajmunda, chwyciła jego kołnierz i przyciągnęła tak blisko, że stykali się nosami. Ciemnowłosy musiał się nieźle przy tym schylać, a nawet dziwił się, skąd u niej taka siła.- Jeśli komuś stanie się krzywda, pożałujesz.
- Pati ma rację.- Sylwia przytaknęła dziewczynie, była też pełna podziwu, że ta miała odwagę tak potraktować Rajmunda. Wiedziały, że jakby ten mężczyzna chciał, to by je z łatwością zabił. To jednak nie liczyło się dla Pati, wiedziała, że jest potrzebna.- Znajdźmy jakiś cichy sposób.
Demon wyglądał na zdumionego zachowaniem duszy. Zrozumiał, że okazał jej słabość, a więc szybko ją od siebie odepchnął, aż ta uderzyła plecami o parapet. Nie wyglądał jednak na zdenerwowanego, czy złego. Poprawił swój kołnierz.
- Jeżeli Lilith nasz wyczuje, to ona zabije te wszystkie dzieci. Zrobi wszystko, aby siebie uchować.
- Ciebie to da się wyczuć na kilometry.- Pati odsunęła się od okna i podeszła do Sylwii, złapała ją za rękę. Wyglądało to przez chwilę tak, jakby chciała jej wyznać miłość, gdyż spoglądały teraz na siebie bardzo intensywnie.- Sylwia, jesteś zdolna uratować te dzieci?
- Co, ja?- Sylwia nie wiedziała o co chodziło dziewczynie.
- Ciebie Lilith nie zna, nie wyczuje. Będziesz nam naprawdę potrzebna.
- Pati, ciebie też nie wyczuje. Demony wyczuwają energię, a ty nie posiadasz żadnej.- Rajmund rozumiał, co kombinuje jego towarzyszka. Wiedział, że jeżeli ta się uprze to nie odpuści.- Możecie dopaść ją obie.
- Jak człowiek i duch może zabić demona?- Sylwia była roztrzęsiona, ale wiedziała, że to zrobi. W końcu pomaganie bliźnim to była jej natura. Teraz jednak mogła stać się jej prawdziwa krzywda. Zwykle to były błahostki, pomijając tę wycieczkę do opuszczonego budynku straży, gdzie natknęła się na przerażającego ducha zombie.- Zrobię co w mojej mocy.
- Więc mogę planować.- Rajmund wyciągnął spod płaszcza sztylet, którym zabijał zazwyczaj demony. Gdy w pobliżu nie było Pati przedmiot był bezużyteczny. Dziewczyny spojrzały na niego z zaciekawieniem, obie czuły stres, ale i pewność. Już nie trzymały się za ręce, ale stały obok, naprzeciw mężczyzny.- Ten sztylet zadziała nawet jeśli człowiek go użyje, a w pobliżu znajduje się dusza. Tak więc jedynym wyjściem będzie, aby to Sylwia zrobiła.
- Ale to ryzykowne...- Sylwia spoglądała na sztylet, nie wiedziała czy będzie zdolna kogokolwiek zabić. Nawet jeśli chodziło o złowrogiego demona. Była w środku zbyt dobra, a przynajmniej tak czuła.- Jednak spróbuję.
- Ty nie masz próbować, ty musisz to zrobić, rozumiesz? Chyba, że chcesz umrzeć.
Pati złapała za broń i sama ją schowała, wiedziała, że jeżeli Sylwia nie będzie zdolna to uczynić, to ona zabije. Będzie musiała jednak się ukrywać. Lilith doskonale znała jej twarz i na pewno nie zapomniała.
Rajmund przez cały czas ostrzegał ich o zdolnościach przeciwnika, wiedziały więc z czym mają styczność. Ta wiedza sprawiała, że czuły większy stres, ale były także uparte, a motywacja działała na ich korzyść. Wszystko było możliwe na tym świecie, a przynajmniej chciały w to wierzyć.
W końcu kiedy były gotowe, opuściły pokój hotelowy, jednakże Rajmund musiał w nim pozostać. Jego obecność mogła doprowadzić do śmierci wielu dzieci. Sylwia siedziała za kółkiem, Pati obok niej, obie wyglądające na spięte. Droga do sierocińca była dosyć długa, gdyż miasto było duże, a budynek mieścił się na prawie drugim końcu. To dało im czas na emocjonalne przystosowanie się do sytuacji.
- Jeśli zginiemy, chcę ci powiedzieć, że cieszę się, że cię poznałam.- Sylwia wyglądała na bardziej zestresowaną, niżeli Pati. To nic dziwnego, skoro nie przeżyła żadnej walki z demonami. Ciemnowłosa miała większe doświadczenie, a poznanie bólu dawało przewagę.- Jak zwykle to my kobiety mamy najwięcej na głowie.
- Myśl pozytywnie. Uda nam się, ponieważ jesteśmy zdolne do poświęcenia, mamy ocalić kogoś. To da nam siłę.- nie wiedziała jak dodać jej otuchy, bowiem sama na początku była wystraszonym kurczakiem. W końcu wjechały na parking sierocińca, mogły się przyjrzeć budynkowi.- Poza tym, mam nadzieję, że zdążymy się jeszcze zaprzyjaźnić.
- Jasne, że tak...
Zaparkowały na wolnym miejscu, blondynka odetchnęła, uniosła w górę głowę i zamknęła na chwilę oczy. Jako żywa istota musiała przeżywać to o wiele bardziej. Za chwilę zerknęła na ciemnowłosą i uśmiechnęła się szeroko. To sprawiło, że Pati poczuła się pewniejsza.
- Rozwalmy parę łbów!- rzekła pełna energii, a następnie chwyciła za klamkę i wysiadła z auta. Sylwia podążyła za nią, mogły stawić czoła wszystkiemu. Miały wrażenie, że znalazły się nagle w jakimś sensacyjnym filmie.- Ten budynek jest większy niż się spodziewałam.
Biały sierociniec liczył sobie trzy piętra, przed wejściem był duży parking, a za nim duży plac zabaw z parkiem. Można było się spodziewać, że mieszkało tutaj wiele dzieci. To sprawiało, że musiały wziąć się mocniej w garść.
C.D.N.
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńTwój blog został przez nas (http://reklaaaa.blogspot.com/) nominowany do The Versatile Blogger Award!
Świetny rozdział;)Czekam na kolejny;*
OdpowiedzUsuńZajeło mi to trochę czasu ,ale w końcu przeczytała wszystkie rozdziały i jestem pod ogromnym wrażeniem . Od dawna szukałam jakiegoś opowiadania fantazy , ale te dotychczasowe były dość dziecinne . Za ten przerósł moje oczekiwania =D
OdpowiedzUsuń