News!

Blog zawiera treści nawiązujące do przemocy!
Chcesz być na bieżąco? Polub dziennik ducha na Facebooku i dołącz do obserwatorów :) To nic trudnego!

wtorek, 11 czerwca 2013

"Przypadek"

"Przypadek"

Przypadki chodzą po ludziach, jak i przypadkowe spotkania. Kto by pomyślał, że to czego tak bardzo szukamy spadnie nam we właściwym miejscu z nieba. Czasem wystarczy po prostu poczekać, pozostawić los w rękach życia. Niestety niekiedy kończy się to źle. 
Każdy ma jakieś zdolności, jedni potrafią śpiewać, a inni rysować. Są jednak osoby z bardziej szczególnymi cechami. Słyszałam na przykład o takich, którzy przyciągają łyżki do ciała, albo mają parapsychiczne moce. 
Niektórzy nawet widzą duchy. 

Nocna burza zwiastować mogła tylko najgorsze, aczkolwiek z jakiegoś powodu uwielbiała wpatrywać się w pioruny. Wszyscy mówili, że to może spowodować uszkodzenie wzroku, ale nie dbała o to. Coś tak pięknego musiało być podziwiane. Znała się na sztuce jak nikt inny, malowała pejzaże, aczkolwiek bardziej wolała rysować postaci z anime. Odwieczna pasjonatka Japonii. Jej największym marzeniem było wydać własną mangę, w Polsce. Mimo iż zdawało się to nierealne, planowała swoją przyszłość.
Siedząc na parapecie z przytkanym nosem do szyby, usłyszała dzwonek. Telefon wibrował tak zajadle, że aż zleciał na podłogę. Na szczęście samsung był wytrzymały. Wzdrygnęła się, a następnie pośpiesznie zeskoczyła i podniosła przedmiot. Odebrała. 
- Słucham?- po drugiej stronie rozbrzmiał męski głos, który wydawał się być roztrzęsiony i wołał o pomoc. Ciągle słyszała swoje imię. Sylwia.- Uspokój się, gdzie jesteś? 
Chociaż mógł być to nawet żart, przejęła się. Numer jak i osoba była jej całkowicie nieznajoma, ale z natury była osobą pomocną i życzliwą. Potrafiłaby poświęcić własne życie dla czyjegoś dobra. Rzadka cecha jak na te czasy u młodych ludzi. Miała zaledwie dwadzieścia dwa lata. 
- Nie rozumiem, zbyt bardzo trzeszczy.- zmrużyła oczy wsłuchując się w telefon. W końcu mogła rozpoznać między zakłóceniami jakiś adres. Chwilę później połączenie zostało przerwane. Sylwia nieco roztrzęsiona stała z wbitym wzrokiem prosto w beżową ścianę. Mężczyzna w słuchawce musiałby być zbyt dobrym aktorem jeśli kłamał, dlatego uwierzyła.- Nie mogę tego tak zostawić. 
Zagryzła dolną wargę, chwyciła z kanapy biały płaszcz i narzuciła go na ramiona. Wybiegła z pokoju na mały hol, a następnie znalazła w szafce na buty parasolkę. Nie patrząc na niebezpieczeństwa, wybiegła ze swojego wielkiego domu. 
Na podjeździe moknął jej srebrny mercedes, wsiadła za kierownice i z piskiem opon odjechała. Jezdnia była mokra i ślizga dlatego musiała uważać, ale jednak bardziej zależało jej na tym, aby jak najszybciej dojechać do wyznaczonego miejsca. Jej rodzice nigdy nie popierali jej zachowania w stosunku do innych, uważali, że kiedyś krzywda ją spotka za swoją dobroć i naiwność. 
Sylwia czuła w głębi, że to było przeznaczenie, iż ktoś wybrał akurat jej numer. Może znała osobę i po prostu nie miała jej w kontaktach? Może to właśnie od niej zależy czyjeś życie. Czuła się w pewnym sensie jak bohaterka jednego z anime, które kochała oglądać. Jednakże zwykle gustowała w nieszczęśliwych zakończeniach. 
Szczęśliwie dojechała do lasu, a następnie znalazła opuszczony budynek straży pożarnej. To było naprawdę niebezpieczne miejsce, zwłaszcza podczas burzy. Grzmoty rozbrzmiewały głośno, aż trzeba było zakrywać uszy. Błyskawice przecinały niebo, a niektóre nawet muskały ziemię. 
Wysiadła z auta, związała swój płaszcz w pasie, a parasolka osłaniała jej głowę przed zmoknięciem. Blond włosy jednak już zdążyły nieco przemoknąć. Grzywka ścięta była na prosto, a długością sięgały do łopatek. Piwne oczy obserwowały budynek, który oblewała ciemność, a jednocześnie gdy pojawiały się błyskawice, był oświetlany. Cała sceneria wyglądała naprawdę mrocznie, niczym wyciągnięta z horroru. Wszędzie rosły drzewa, a do głowy nachodziła jedna myśl, że ktoś zaraz z piłą mechaniczną wyskoczy zza krzewów. Ona jednak dzielnie trzymała parasolkę w ręku wiedząc, że ktoś tam czeka na ratunek.
Okna były zabite deskami, od ścian odchodził tynk. Wszędzie wymalowane grafity, a betonowe schody prowadzące do spróchniałych drzwi były praktycznie rozkruszone. Dachu w całości nie było, a więc w środku musiało być bardzo mokro. Przełknęła ciężko ślinę, czuła jak emocje w niej szaleją. Jednocześnie instynkt samozachowawczy kazał jej uciekać jak najdalej, ale upartość i własne przekonania chciały tam wejść. 
W końcu Wspięła się po rozsypanych schodach, prawie wywracając się na bok. Na szczęście mogła złapać się barierki, która ocalała po jednej stronie. Otworzyła drzwi, które z łatwością uległy. Niepewnie weszła głębiej, rozejrzała się po pustym, ciemnym pomieszczeniu. Gdy zerknęła w górę dostrzegła wielkie belki, które trochę osłaniały wnętrze przed deszczem, jednak nie można było nazwać tego sufitem. 
- Halo? Jest tu kto?!- krzyknęła jednakże jedynie słychać było krople wody, które odbijały się od wszystkiego. Grzmot huknął tak głośno, że aż serce jej podskoczyło, a wraz z nim całe ciało. Blada twarz okazywała strach.- Jeśli to miał być żart to nie zabawny!
Nagle drzwi trzasnęły za jej plecami, a więc w odruchu złapała za klamkę jednak te nie ustąpiły. Jej warga drgnęła, a włosy na karku stanęły dęba, skóra zmieniła w gęsią. W powietrzu dało wyczuć się dziwny swąd, jakby coś gniło tu od dłuższego czasu. 
- Pomocy...- usłyszała zza pleców, a następnie zerknęła powoli i niepewnie w tył. Dostrzegła parę metrów dalej postać oblaną cieniem, która stała w bezruchu. Nie dało się ujrzeć twarzy. Wydawało jej się, że powinna się jego bać.- Sylwia... Pomocy... 
Słyszała jego głos, który ciągle powtarzał to samo. Nagle błyskawica przecięła niebo nad nimi, a światło odkryło jego oblicze. Młody chłopak miał bladą, wychudzoną twarz z głęboko osadzonymi oczyma, które były podkrążone. Dostrzegła, iż są całkowicie czarne, a białko całe zalane krwią. Z policzków i czoła odłaziła skóra, a z ran wydobywał się okropny fetor. Robaki wyłaziły każdą dziurą. To musiało być zombie, a przynajmniej tak sobie to wytłumaczyła. 
Wrzasnęła głośno, aż z determinacją kopnęła w drzwi, które się otworzyły. Rzuciła parasolkę na ziemię, a sama jak najszybciej ukryła się w aucie. Odpaliła samochód z zamiarem wyjechania z tego okropnego miejsca. Telefon, który leżał obok na siedzeniu zaczął wibrować, a ona dostrzegła ten sam numer, z którego dzwonił chłopak. Akurat wyjeżdżając na ulicę nie dostrzegła przebiegającego jelenia i trafiła w zwierze, które rozbiło jej przednią szybę. Samochód wpadł w poślizg, zjechał na pobocze dodatkowo rozbijając się o latarnie. Dziewczyna w wypadku uderzyła mocno czołem o kierownice, ale na szczęście nic większego jej się nie stało. Była zamroczona, nie wiedziała co się stało, a szok przyćmił umysł.
Siedziała w bezruchu, aż ktoś otworzył drzwi z jej strony. Czuła ręce, które chwyciły jej ciało, a następnie deszcz. Nie miała szans zareagować. Ktoś położył ją na ziemi, a oczy miała lekko przymrużone, wzrok zamglony. Słyszała niewyraźne pytanie, czy wszystko z nią w porządku, a jedynie w odpowiedzi pokręciła głową. 
W końcu wzrok wrócił do normalności, a powieki uniosły wyżej. Dostrzegła nad sobą pochylającego się mężczyznę, którego oświetlała latarnia. Włosy miał długie, które opadały w dół, ciemne jak pióra kruka. Zielone oczy obserwowały ją intensywnie, a poszarzała skóra była wręcz nieskazitelna. Miała wrażenie, że umarła. 
- Żyje?- usłyszała kobiecy głos, a więc mężczyzna nie był jedynym, który był skłonny pomóc. Zerknęła w bok, widziała dziewczynę, która mogła być mniej więcej w jej wieku. Zastanawiała się przez chwilę czy nie są przypadkiem parą.- Czy ona patrzy na mnie? Ej Rajmund, ona patrzy. 
- To ciekawe.- stwierdził kiedy zorientował się, iż Sylwia naprawdę widzi Pati. Bez żadnych uprzedzeń wziął blondynkę na ręce i zabrał do dużego vana, którym podróżowali. Zastanawiające było to skąd mieli pojazd i dlaczego postanowili pomóc. Położył dziewczynę na tylne siedzenia, a sam zasiadł przed kółkiem. Chwilę później Pati znalazła się na miejscu obok.- To musi być medium. 
- To one istnieją?- ciemnowłosa podrapała się po głowie, mimo wszystko jej ciało było suche. Zerknęła w tył na Sylwie, która leżała z obolałą głową.- Ty chyba nie chcesz jej z nami zabrać? To będzie porwanie!
- Głupia!- Rajmund trzepnął ręką prosto w czoło towarzyszki. Za moment zaśmiał się i sam spojrzał na półprzytomną. Mógł w końcu po prostu zawieźć ją do szpitala.- Medium bywają przydatne. 
- Jednak rozważasz zabranie jej.- Pati masowała swoje czoło z niezadowolonym wyrazem. Demon wzruszył ramionami i ruszył samochodem przed siebie. Dusza pokręciła głową z dezaprobatą.- To idiotyczny pomysł. Zawieźmy ją do szpitala. 
- Dom...- blondynka odezwała się kiedy zaczęło docierać do niej co się dzieje. Starała się podnieść do siadu, jednak czaszka nie pozwalała jej na to. Mogła mieć w końcu wstrząśnienie mózgu.- Zawieźcie mnie do domu. 
- Z przyjemnością jednak z pewnością nie jest to nam po drodze.- Rajmund nie zamierzał zawracać do miasta, z którego właśnie wyjechali. Dostał informację o tym, że żaden demon nie zamieszkuje już tej okolicy, a Lilith rozpłynęła się w powietrzu.- Jesteś medium, przydasz się nam. Powinnaś wiedzieć, że ostatnio dużo złej energii pojawiło się na ziemi. 
- Jakiej kurna energii?- jasne brwi zostały zmarszczone, a rękę przytknęła do czoła. Czuła krew, ale nie było jej dużo. Najbardziej szkoda było jej chyba zwierzęcia. Przypomniała sobie o tym co widziała w opuszczonej straży.- Tam w lesie było zombie!
- Zombie nie istnieje moja droga.- Rajmund wpadł w histeryczny śmiech kiedy tylko usłyszał jej słowa. Wielu ludzi wierzyło w zombie, ale nierealne było to, aby samo ciało chodziło. Filmy zawsze pozostaną fikcją.- To musiał być zapewne duch jeśli na serio coś widziałaś.
- Taki jak ja...- Pati szepnęła cicho, obserwowała nieznajomą, ale czuła, że ta prawdopodobnie nie wie o swoich mocach. Reakcja jej oczu potwierdziła to. Czuła jej zlęknioną aurę.- Nie bój się, nic ci nie zrobię. Jestem dobrym duszkiem. Znasz Kaspra? 
- To musi być sen. Koszmar!- zakryła swoje oczy nie dowierzając temu wszystkiemu. Za moment jednak zerknęła na tył pleców demona.- Ty też? 
- On akurat jest demonem.
- Demonem?!
- Dlaczego baby zawsze histeryzują?- Rajmund rzucił im wzgardliwe spojrzenie, a następnie przycisnął mocniej gaz. Jechali naprawdę szybko mimo pogody. Burza ustępowała, ale deszcz dalej lał. Nie podobała mu się sytuacja, w której się znalazł. Testosteron był w mniejszości.- Uspokój się barbie bo dostaniesz znieczulenie, które nie będzie milutkie. 
Dziewczyna zacisnęła mocno usta. Cały czas leżała w bezruchu, a przytknięta ręka starała się tamować krwotok z czoła. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje, ale z drugiej strony cieszyła się. Zawsze marzyła o jakiejś przygodzie, takiej wyrwanej z mangi. Kiedy jednak jej się to przytrafiło, czuła strach. Postanowiła się nie odzywać więcej. 
Dalsza droga minęła im w całkowitej ciszy. Sylwia zasnęła, a oni dojechali do większego miasta. Mimo wczesnej pory już utknęli w dużym korku. Rajmund z niezadowoleniem klął na kierowców, a Pati śmiała się z niego bezustannie. W końcu zaparkowali przed niedużym hotelem. 
- Co z nią zrobimy?- dziewczyna zerknęła na śpiącą. Rajmund nie odpowiedział, a jedynie wysiadł z auta i skierował do środka. Pati miała wrażenie, że ten chce ją tu tak zostawić, ale za moment wrócił i otworzył tylne drzwi. Wziął medium na ręce.- Nie zdziwią się?
- Ostrzegłem ich, że niosą zmęczoną narzeczoną.
Duszy szczęka opadła nisko. Nie pomyślałaby nigdy, że ten wpadnie na taki pomysł. Sama nie musiała się martwić o to, że ktoś będzie się zastanawiać skąd ma zakrwawioną bluzkę. Weszła przez otwarte drzwi, w środku ściany były zielone, za kontuarem stała starsza pani ubrana we wściekle różową sukienkę. Na głowie miała kokardkę tego samego koloru, a siwe włosy związane w warkocz. Musiała przyznać, że były zadbane i ładne.
Schodami w górę podążyła holem za Rajmundem, który zaprowadził ich do pokoju. W środku było bardzo skromnie, jedynie dwa osobne łóżka pod jedną ścianą, które można było zawsze złączyć. Komoda stała pod oknem, a mały kwiatek w wazonie, w rogu, obok drzwi.
- Więc mamy informację o niejakim Alistarze, tak? Znajduje się w tym mieście i naprowadza młodych ludzi na złą drogę. Sprzedaje dragi.- Wszystkie informacje wyciągnęli z ostatniego demona, którego spotkali w jej rodzinnym mieście. To była na tyle mała płotka, w dodatku donosiciel, że pozostawili go przy życiu. Zawsze szpiedzy się przydawali.- Co zamierzamy? Czy nasza Śpiąca Królewna nie będzie ciężarem?
- Będzie, tak jak i ty.- Rajmund jak zawsze zachowywał się niesamowicie szczerze i bezczelnie. Pati była już do tego przyzwyczajona, że aż się nie obraziła.- Miałem szukać tu medium, a skoro trafiła się taka przypadkowo, to mam z głowy poszukiwania. Wystarczy poczekać, aż się obudzi. 
- Rajmund, ale ona nie wie o swoich mocach.
- To się dowie. Musi wiedzieć co i jak, mają to we krwi.- stwierdził i usiadł na komodzie, obserwował blondynkę, która chyba nie zamierzała się szybko wybudzać. Zastanawiał się co jest lepsze, oblanie wodą czy wrzask prosto do ucha.- Hm...
- To bezsensu.- dziewczyna skrzyżowała ręce i podeszła do Sylwii, złapała ją za nos i ścisnęła mocno. Ta zaczęła się dusić, kasłać, aż otworzyła oczy. Roztrzęsiona podniosła się do siadu, a wtedy przypomniała sobie, iż boli ją głowa. Syknęła i przytknęła dłoń do czoła.- Kto wcześnie wstaje temu coś tam. 
- Co tak brutalnie?- Sylwia masowała swoje czoło, a następnie oburzona spojrzała na ciemnowłosą. Wtedy przypomniała sobie z kim obcuje. Odsunęła się pod samą ścianę jakby coś zaraz miało zrobić jej krzywdę.- To wy!
Rajmund sam złapał się za głowę.
- To będzie naprawdę irytujące.

C.D.N.    

3 komentarze:

  1. Super rozdział! Oczywiście jak zwykle, zastosowałaś to, co najbardziej mi się podoba -dokładny opis miejsca. Kobieto, wymiatasz! ;D

    W wolnych chwilach zapraszam do mnie:
    http://aby-zabic-trzeba-sie-zblizyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy rozdział czekam na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog, czekam na NN ;3

    OdpowiedzUsuń