News!

Blog zawiera treści nawiązujące do przemocy!
Chcesz być na bieżąco? Polub dziennik ducha na Facebooku i dołącz do obserwatorów :) To nic trudnego!

środa, 29 maja 2013

"Siła"

"Siła"

Czym jest tak naprawdę siła? Czy to, że ktoś potrafi przeciągnąć auto może być uznanym za silnego? Czy silniejszym może jest ktoś, kto potrafi oprzeć się wszelkim pokusom? Można się wiecznie sprzeczać o coś takiego. Każdy człowiek musi znaleźć dla siebie odpowiedź. Na pewno nie jest tak, że każdy jest słaby, wszyscy posiadamy w sobie moc. Niektórym niestety jest ciężko odkryć, że nie jest się słabeuszem. Na przykład mnie. Ja wiecznie czułam się bezradna i bezużyteczna, nigdy tak naprawdę nie starałam się tego zmienić. Drastyczne sytuacje najlepiej wpływają na zmiany.

Pati skryła się za ołtarzem, aczkolwiek z zaciekawieniem wychylała lekko by obserwować całą jatkę. Czuła uścisk gdzieś w środku, ale także jednocześnie lekkie podekscytowanie. Zupełnie jakby coś naprawdę się w niej zmieniło. Dawniej czułaby jedynie strach, piszczałaby jak mała dziewczynka, zasłaniała oczy. Teraz po prostu obserwowała i czekała na rozwój wydarzeń. Z pozoru wydawało się, że Dion nie ma szans w starciu z tak paskudnym potworem, ale jak wiadomo pozory bywają mylące. Wiedziała, że anioł jest upartym stworzeniem, a na dodatek potężnym. Musiała jednak przyznać, że demon także posiadał ciekawe zdolności.
Jasnowłosy wyciągnął miecz, który zjawił się na jego plecach, poprzednim razem było tak samo gdy walczył z Rajmundem. Widocznie najlepiej czuł się jako szermierz. Stanął na oparciu ławki i przyjął pozycję obronną, ale bowiem demon nie próżnował. Nim się obejrzał, w jego kierunku został wystrzelony jad, prosto z pyska potwora. Zdołał uskoczyć, a ławka pod nim została doszczętnie stopiona. Nie pozostała nawet jedna nóżka. 
Anioł zagwizdał z zachwyceniem po czym odbił się od powietrza i znalazł nad głową demona. Zamachnął się wcelowując ostrze prosto w jego czoło, jednakże ten w ostatniej chwili osłonił się ręką. Pazury trafiły w ostrze, aż pojawiły się iskry. Dion zmarszczył brwi czując siłę napierania, aż został odrzucony tak mocno, iż padł na ścianę naprzeciw i odbijając się od niej zleciał na posadzkę. Czuł, że jest nieco oszołomiony. Wiedział, że z tym demonem to nie przelewki. 
- Słaby jesteś.- bestia miała ciężki głos, zachrypnięty jakby za dużo ostatnio krzyczał. Nagle z jego miednicy zaczął wyłaniać się długi ja u węża ogon, który w ostateczności sięgał pięciu metrów. Wydawać się mogło, że z takim będzie mu się trudno poruszać.- W dodatku nie jesteś w połowie tak szybki, jak ci się wydaje. 
Dion musiał przyznać mu rację, w dodatku nie docenił przeciwnika, a to często mu się zdarzało. Nim zdołał się poderwać na nogi, jego ciało zostało chwycony długim ogonem, zupełnie jakby ktoś go obwiązał sznurem. Demon podniósł go do górę, nad siebie, a jego szyderczy uśmiech zwiastował tylko co najgorsze. Anioł czuł jak ogon ściska go coraz to mocniej i mocniej, w końcu czując, że żebra mu lekko pękają. Zagryzł dolną wargę, aż do krwi, starał się nie krzyczeć i nie okazać słabości. 
- Nim zginiesz wypadałoby, abym zdradził swoje imię. Nazywam się Neonel, a ty za moment staniesz się historią.
Pati obserwowała wszystko w skupieniu, zaciskała dłonie na ołtarzu, który ją chronił. Nie mogła znieść widoku anioła, który właśnie przeżywał tortury. Słyszała dokładnie jego pękające kości i bezduszne jęki. Zacisnęła mocno powieki, czuła się podle, bezradnie i bezużytecznie. Myśl, że przez nią ktoś zginie, a raczej zostanie zniszczony, dołowała. Czuła, że za moment zrobi coś bardzo głupiego.
W końcu coś pękło, hamulce puściły, a ona wyrwała się zza ołtarza. Biegła tak szybko jak mogła, w ręku dzierżąc nic innego jak długi świecznik. To była pierwsza rzecz jaka wpadła jej po drodze. Kiedy znalazła się tuż za demonem, rzuciła się na niego uderzając złotym przedmiotem. Spodziewając się jakiegoś efektu, niestety została jedynie odepchnięta jedną z łap. Przeturlała się po podłodze, aż uderzyła o jakąś ławkę by zatrzymać i odczuć jak dzwony biją w jej głowie. Stęknęła z bólu i podparła rękoma o zimny beton. Spojrzała w bok i dostrzegła, że Neonel nawet na nią nie patrzy. 
- Kanalio, chciałeś przecież mnie!- wrzasnęła starając się zwrócić na siebie uwagę. Neonel zerknął na nią i zasyczał okazując długi jak u węża język. Wydawał się trochę rozdrażniony.- Neonel, tak? Paskudne imię dla paskudnego kolesia! Matka musiała cię nienawidzić!
Demon schował język, ale za to wyszczerzył swoje ostre zęby. Odrzucił anioła, który znowu obił się od ściany i padł na podłogę. Czuł, że nie jest wstanie się poruszyć. Pati natomiast wstała na nogi, a widząc jak wściekły demon na nią rusza, zabrała się do ucieczki. Dopiero teraz dotarło do niej, że to prawdopodobnie był najgłupszy pomysł w jej życiu, ale przynajmniej anioł dalej nie cierpiał. Biegła pomiędzy rzędami ławek, potwór taranował je wszystkie będąc coraz bliżej. W końcu użył swojego ogona i pochwycił ją za jedną nogę. Ciemnowłosa upadła uderzając twarzą o posadzkę, a następnie została brutalnie obita o ścianę. Czuła jak wszystko ją boli, głównie rozbita głowa. 
- Doigrałaś się smarkulo. Miałem cię szybko zabić, ale wygląda na to, że będzie to bolesne i bardzo nieprzyjemne.- warknął uderzając nią po raz drugi o ścianę by ta całkowicie straciła przytomność. W tym samym momencie coś wypadło jej z kieszeni, zwój. Pojemnik otworzył się, a cała zawartość wypadła rozwijając papier.- Co to takiego? 
Neonel zerknął w dół dostrzegając, iż napisy na pergaminie zaczynają mocno świecić na złoto. Niestety nie posiadając powiek nie mógł zamknąć oczy, a nagły blask oślepił go całkowicie. Demon wrzasnął i zakołysał się na nogach po czym przewrócił na bok. Pati upadła na podłogę w dalszym ciągu nieprzytomna, a obserwujący zdarzenie anioł nie miał siły ingerować.
Jakby tego było mało do środka wtargnął nie kto inny jak Rajmund, który zwabiony obcą siłą trafił w sam środek horroru. Dostrzegł jak Neonel leży i nie może wstać, do tego skomlał, iż niczego nie widzi. To była jego szansa, a więc powolnymi krokami zbliżył się do potwora zatykając przy okazji nos. Zignorował obecność Diona przez co anioł poczuł się nieco urażony. Milczał jednak przyglądając się mężczyźnie w czerwonym płaszczu.
Rajmund uśmiechnął się szeroko, gdy już był wystarczająco blisko, następnie wyciągnął jedną ze swoich spluw i przytknął do czoła Neonela. Demon wyczuł jego obecność dopiero w tym momencie, kiedy zimna lufa dotykała skóry pełnej łusek i pęcherzy. 
- Więc zawiodła...- wydawał się być zaskoczony tym, że długowłosy nie zginął z ręki jego towarzyszki. Czuł, że ciało ma sparaliżowane, a w dodatku niczego nie widział. Był całkowicie skazany na łaskę nieprzyjaciela.- Rajmund, może się dogadamy?
- Niestety nie jestem zainteresowany. Poza tym prawie zabiłeś moją broń.- stwierdził dostrzegając nieprzytomną dziewczynę, która była cała poobijana. Ponownie zerknął na Neonela i oblizał lubieżnie usta.- Za Pati. 
Po tych słowach rozniósł się odgłos strzału, a głowa bestii została w połowie zniszczona. Zielone soki rozlały się po podłodze plamiąc przy okazji wszystko co znajdowało się w pobliżu. Rajmund wiedział jednak, że to za mało, aby zabić Neonela, a więc schował giwerę i zastąpił ją sztyletem. Jego ostrze było białe i lekko połyskiwało złotym blaskiem. Znalazł miejsce, w którym powinno znajdować się epicentrum duszy, a następnie je przebił. W ten sposób zniszczył demona. Cios prosto w klatkę piersiową. 
- Teraz grasz tego dobrego?- Dion w końcu wyszedł z kąta, udało mu się nawet podnieść, aczkolwiek stał oparty o ławkę. Rajmund nie zwracał na niego uwagi, nawet nie odpowiedział, jedynie podszedł do duszy i wziął ją na ręce.- Słuchaj... nie zamierzam ci dziękować. 
- Wyglądasz jak gówno.- stwierdził demon po spojrzeniu na anioła. Skierował się w stronę wyjścia niosąc nieprzytomną dziewczynę. Kiedy jednak znalazł się obok blondyna, przystanął. Spoglądał cały czas przed siebie.- Uratowałem ją, nie ciebie. Gdyby jej tutaj nie było, zginąłbyś, a ja bym nie kiwnął palcem. Więc nigdy nie nazywaj mnie dobrym.   
Dion nie odpowiedział, wbił wzrok w Rajmunda i przełknął ciężko ślinę. Widział w nim pełnię mroku, której nie dało się uleczyć. Nie trwało długo, aż ciemnowłosy opuścił kaplicę wraz z Pati, pozostawiając anioła samemu sobie. Ten wiedział, że nie może zwrócić duszy niebu, było już za późno. Zastanawiał się jednak cały czas nad tym co tak naprawdę pokonało Neonela. Wzrokiem podążył w stronę miejsca gdzie powinien leżeć pergamin, jednak poza pustym opakowaniem niczego nie było. 
Rajmund zaniósł dziewczynę w bezpieczne miejscu. Niewielki pokój pomalowany na czerwono z białym sufitem, małe łóżko pod oknem, stoliczek z paroma wiklinowymi krzesłami i nieduża komoda. Wydawało się, że to kolejny, ale tym razem tani hotel. Można było zgadywać. Pati leżała w dalszym ciągu nieprzytomna, a demon nie wiedział jak jej pomóc. Spodziewał się, że Neonel nią nieźle sponiewierał, ale nie, że aż tak bardzo. Siedział na krześle obserwując kawałek papieru jaki znalazł na podłodze w kaplicy. Zastanawiał się co oznaczają symbole, nie znał ów języka i jedyna osoba, która miała jakieś większe pojęcie to Pati. Domyślał się, że to jej zwój dusz, który otwiera wiele możliwości. Zaklęcie jakie w nim tkwiło mogło zmienić ciemnowłosą w coś co przypominało bardziej Rajmunda.
Brwi nieprzytomnej drgnęły, a za moment i uniosły powieki. Dziewczyna spojrzała w górę nie wiedząc czy dalej istnieje, czy może to następny świat. Pamiętała jednak, że nic po ostatecznym unicestwieniu nie istnieje. Zerknęła w bok i dostrzegła Rajmunda, który bawił się jej zwojem. Momentalnie podniosła się do siadu i wyrwała swoją własność.
- Nie baw się tym!
Rajmund uniósł lekko brew widząc jej zaborcze zachowanie. Westchnął ciężko i podniósł się z krzesła, podszedł do okna i odsłonił lekko zasłonkę, gdyż widok na świat był wcześniej odcięty. Na dworze było pół jasno, jakby co dopiero słońce wstawało.
- Powinnaś raczej podziękować za uratowanie ci tyłka i zabranie tej rzeczy.- stwierdził przyglądając się pustej ulicy. Na dworze było cicho, zupełnie jakby żaden człowiek tu nie mieszkał. To jednak było zrozumiałe o tak wczesnej porze. Naprzeciw budynku w jakim się znajdowali był niewielki plac zabaw.- Zniszczyłem drania.
- Nie będę ci za to dziękować.- stwierdziła zwijając pergamin, a następnie odłożyła go na stolik. Rajmund prychnął pod nosem, odwrócił w jej stronę ze skrzyżowanymi rękoma. Pati wyglądała na poważną.- Nie uratowałeś mnie bo chciałeś, ty po prostu musisz.
- A co to za różnica?
- Ogromna.- stwierdziła marszcząc lekko brwi. Zajęła się swoimi roztrzepanymi włosami, a gdy skończyła je układać, podniosła się z łóżka. Schowała tym razem zwój do kieszeni.- Wiem, że nie mogę oczekiwać po tobie żadnego wsparcia, czy liczyć iż się mną przejmujesz. Tak od serca. Dlatego nie będę ci dziękować.
- Demony nie posiadają serca.- Rajmund ściągnął brwi i zasłonił ponownie okno. W pomieszczeniu i tak było wystarczająco widno, aby zorientować co gdzie się znajduje. Z miną oburzonego panicza podszedł do drzwi wyjściowych i złapał za klamkę.- Nie ma sensu tu dalej tkwić, skoro się obudziłaś i widzę, że jest lepiej. Wyruszamy. Tym razem jestem pewny, że Lilith szykuje nam coś ekstra.
- Uważaj bo może następnym razem nie podołasz.- Pati uśmiechnęła się wrednie, a jej oczy wyrażały coś czego nigdy przedtem w nich nie było. Rajmund patrząc na nią rozumiał, że coś w niej zachodzi. Spodziewał się zmian, ale nie takich szybkich.- Co z Dionem?
- A co mnie on obchodzi?
Rajmund wyszedł i trzasnął drzwiami. Ciemnowłosa pokręciła głową, spojrzała w kierunku okna, a w jej myślach pojawił się obraz. Wspomnienia tego jak uciekała przed Neonelem wcale nie przytłaczały, ale o dziwo hartowały. Wiedziała, że musi być o wiele silniejsza. Czuła, że może więcej. W końcu udało jej się chociaż raz obronić, mimo, że nie wiedziała jak do tego doszło i dlaczego pergamin zadziałał. Musiała odkryć siłę, która wtedy wydobyła się z zapisków.
Wyszła z pokoju mając nadzieję, że demon nie odszedł za daleko, bieganie za nim nie należało do przyjemności. Wiedziała, że ten jest na nią zły o coś tak banalnego, ale pamiętała, że jest niesamowicie dziecinny i niedorzeczny. Krótkim korytarzem wybiegła na malutką recepcję, gdzie za kontuarem stał starszy pan. Znała jego twarz, dlatego zatrzymała się niczym skamieniała. Ciemne oczy wbite w jego siwe włosy napawały nostalgią.
- Profesor...- szepnęła, a jej ciało zadrżało. Starszy mężczyzna niegdyś wykładał na jej uniwersytecie, ale szybko przeszedł na emeryturę. Zastanawiała się czy jeszcze o niej pamiętają bliscy. Słysząc wołanie zza drzwi wyjściowych, ocknęła się.- Idę...
Ciężko było się oderwać od kogoś znajomego, chociaż do końca dobrze się tej osoby nie znało. Postanowiła unikać więcej takich sytuacji, aby się nie rozpraszać, nie potrzebowała tego. Już jakiś czas temu pogodziła się ze stratą ukochanych i nie chciała więcej rozgrzebywać ran, dlatego czym prędzej dogoniła Rajmunda. Mężczyzna czekał na nią przed wejściem do niewielkiego pensjonatu.
- Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.- stwierdził z lekko uniesioną brwią. Pati wzruszyła ramionami, a następnie ruszyła przed siebie. Demon podrapał się po głowie i obejrzał w tył.- Dziwne.
- Idziesz czy mam cię zostawić z tyłu?!

C.D.N.            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz