"Wnętrze"
Człowiek posiada w sobie serce i duszę, a jeśli umiera i staje się duchem to co wtedy ma? Sama nie wiem czym jestem i jak funkcjonuje moje ciało. Nie krwawię, nie bije mi serce, ale jednak czuję kiedy ściska mnie w żołądku, czy jest mi niedobrze. Nie tylko ciało ludzkie jest jeszcze zagadką dla człowieka, ale sama dusza. Jeśliby żywi nas widzieli to pewnie znaleźliby sposób, aby nas zbadać i poddać biopsji. Zgroza o tym myśleć!
Nie chcę wiedzieć czym jestem, pragnę żyć w nieświadomości, niczym dziecko. W ten sposób nie muszę się niczego obawiać. Właściwie to nie jestem do końca tego pewna.
Nagle o dziwo otworzyła oczy i podniosła się z podłogi, jednakże po rozejrzeniu się odkryła, że znajduje się gdzieś na środku ciemnego obszaru. Zdziwiona zakryła swoje usta dłonią.
- Gdzie ja jestem?- wydukała z siebie niewyraźnie, a dookoła rozniosło się jej echo. Odsłoniła usta, powąchała powietrze i stwierdziła, że wali spalenizną. Zapach siarki przechodził nawet przez jej ubrania.- Czemu tak śmierdzi?
Powąchała rękaw swojej bluzy i wzdrygnęła się lekko. Pati tak jak umarła, tak była teraz odziana w czarne jeansy, które ciasno przylegały do tyłka, bluzę z cienkiego materiału, szarą. Gdyby odpięła ją, można byłoby zobaczyć czarną bokserkę, której plecy były głęboko wycięte, a z przodu nadruk czerwonego serca. Dziewczyna uwielbiała sportowe ciuchy, a na punkcie bokserek miała fioła. Atutem było to, że posiadała spore piersi, a więc w takim odzieniu nie wyglądała jak płaska deska, mimo szczupłej budowy ciała.
Nie mogła niczego konkretnego dostrzec, ale bowiem wyglądało, że znalazła się w jakiejś pustce. Wszystko było ciemne i trudno było się poruszać, gdyż strach, że się w coś uderzy. Nie mogła jednak pozostać w jednym miejscu, musiała ruszyć i znaleźć drogę powrotną do hotelu. Nie wiedziała jak to zrobi i czy w ogóle było to możliwe. Kto nie ryzykuje, ten utknie w próżni na amen.
Szła powoli, obejmując się rękoma w piersiach, była przestraszona, ale to chyba była normalna, zdrowa reakcja. Jej atutem niestety nie była odwaga czy siła, ale nie miała innego wyjścia. Bardziej przypominała wystraszonego kuraka. Mijała praktycznie samą pustą przestrzeń, a zapach spalenizny wydawał się wzmacniać, co wcale nie było przyjemne. W końcu jednak po jakiś paru kilometrach przebytych na nogach, dostrzegła czerwone światełko, jakie widniało przed nią. Zdawało się, że to jakieś wejście, a tam pali się czerwona żarówka.
Nie była zmęczona spacerem, widocznie tutaj miała jakieś duże pokłady energii. Zwykle po przebytym kilometrze jęczała, że bolą ją nogi. Zaczęła biec w kierunku światełka, które mogło równie dobrze prowadzić ku zgubie, ale nie myślała w tamtym momencie nad tym.
Kiedy przebrnęła przez wejście pozbawione drzwi, stanęła jak wmurowana. W środku znajdował się ogromny plac o złotej podłodze, a na środku widniał gigantyczny posąg przypominający postać demona. Zacisnęła dłonie na swoich udach, a gdy chciała się cofnąć, uderzyła plecami o niewidzialną ścianę. Spojrzała za siebie, wejście zniknęło.
- Wspaniale, utknęłam tu...- przełknęła ciężko ślinę, ale w tym miejscu echa nie było. Z jakiegoś powodu posąg wyglądający jakby był zrobiony z lodu, przerażał ją. Nikogo jednak w pobliżu nie widziała, ani nie wyczuwała złej energii. Podeszła powoli, jakby na palcach do stojącego przedmiotu, mogła się bliżej przyjrzeć.- To kobieta...
Rzeczywiście, posążek przedstawiał kobietę demona, która w ręku dzierżyła wielką kosę, a na jej głowie falowała burza długich włosów. Jej oczy wyrażały spokój, a usta były cienką linią bez emocji. Z twarzy kogoś jej przypominała, ale nie sądziła by kiedykolwiek spotkała tak piękną kobietę.
Ręka odruchowo powędrowała do jej policzka, niepewnie dotknęła zimnej, gładkiej faktury. Była w pewnym sensie zafascynowała ów dziełem. Demon nie miał na sobie ubrań, ale zauważyła to dopiero po jakimś czasie. Faceci na pewno dostrzegliby to na samym początku.
Spoglądała chwilę na jej piersi z rumieńcami, a następnie starała się całkowicie unikać widoku jej nagości. Krępowały ją kobiece ciała. Cofnęła rękę i spojrzała na jej broń, którą dzierżyła w jednej z dłoni, ostrze skierowane było w dół.
Ukucnęła zastanawiając się jak takie coś, może być praktycznie w walce. Jedynie kojarzyła sobie kosy ze śmiercią, albo polami gdzie ścinało się tym trawy. Dawniej każdego lata bywała na wsi, bowiem jej dziadkowie posiadali ogromne gospodarstwo.
- Kim ty jesteś? Dlaczego ja tutaj się znalazłam?- podniosła się i spojrzała na twarz kobiety z lodu. Ta jednak nie odpowiedziała, nie poruszyła się, pozostawała dalej nieożywioną materią. Pati westchnęła ciężko, a jej oczy skierowały się na jej biodro, zupełnie przypadkowo. Ściągnęła lekko brwi i dostrzegła znamię, jakąś bliznę, która kształtem przypominała półksiężyc.- Niemożliwe!
Dotknęła rany, a następnie ponownie spojrzała na twarz demona. Pokręciła głową, gdyż wmawiała sobie, że to tylko czysty przypadek. Odsunęła się od posągu i nagle potknęła się o coś, uderzyła plecami o ziemię i lekko obiła tył głowy. Syknęła z bólu, dotknęła miejsca uderzenie masując obolałą skórę.
Gdy tylko w miarę przyzwyczaiła się do bólu, usiadła i przyjrzała się rzeczy, przez którą się wywróciła. Było to srebrne naczynie, wyglądało jak pojemnik na zwój. Wzięła przedmiot do ręki i przyjrzała się wyrytym napisom, które były we wściekle czerwonym kolorze. Była pewna, że wcześniej tego nie było na podłodze.
- Coraz więcej zagadek, a ja mam już dość.- stwierdziła i otworzyła pojemnik, w którym rzeczywiście znajdował się pergamin. Wyciągnęła zwój, odwiązała go z czerwonej wstążki i rozsunęła. Na papierze widniał język, którego nie znała.- Nie odczytam tego, to na nic.
Zwinęła ponownie zwój i schowała go do pojemnika. Wstała ze złotej podłogi, która odbijała z jakiegoś powodu jej postać. Zdziwiło ją to, wcześniej też tego nie dostrzegła. Za moment ścisnęła dłonie i spojrzała w górę.
- Rajmund jeśli to ty bawisz się w mojej głowie to wiedz, że to wcale nie jest zabawne!- wrzasnęła wściekle, a następnie schowała zwój do kieszeni. Zerknęła na lodową rzeźbę, która z jakiegoś powodu zaczęła się topić.- Jezu!
Odskoczyła jak oparzona, nie wiedziała co się stanie kiedy rzeźba zacznie się roztapiać. Na szczęście topiła się powoli i nie zanosiło się na to, aby to się zmieniło zbyt szybko. W miejscu gdzie była szyja, oderwało się trochę lodu, a wtedy pojawił się zielony medalion, który przypominał ten, który nosił Rajmund. Zaskoczona podeszła bliżej mimo lęku jaki odczuwała, a następnie chwyciła za klejnot, który niechcący urwał się z szyi pięknej pani.
- Ja nie chciałam!- krzyknęła zła na siebie i wystraszona, bo bała się, iż została teraz przeklęta zupełnie tak jak Eryk. Trzymała kamyczek w ręku, który nagle zaczął mocno błyszczeć, oblewając jej twarz zielonym kolorem.- Co...
Nim dokończyła zdanie, coś przeniosło ją z tamtego wymiaru i ocknęła się na podłodze hotelu. Zupełnie jakby wybudziła się z koszmaru. Rozejrzała się i błyskawicznie podniosła z paneli. Zerknęła na Rajmunda, który dalej spał na krześle i uśmiechnęła się. Czuła ulgę.
Westchnęła ciężko i usiadła na swoich kolanach, a kiedy chciała oprzeć się ręką o podłogę, coś zakuło ją w wierzch dłoni. Podniosła rękę i ujrzała zielony talizman. Zaskoczona odrzuciła go tak, jakby oparzył jej skórę.
- To musi być sen... musi...- szepnęła wbijając wzrok w zielony kamyczek. Nie mogła zrozumieć dlaczego wyciągnęła to ze snu, o ile to właściwie był sen. Złapała się za głowę patrząc ukradkiem na Rajmunda, który poruszył się, budził i chyba miał zaraz otworzyć oczy.- Chodź tu!
Poczłapała na kolanach do amuletu i schowała go przed demonem do kieszeni. Nie wiedziała czy powinna mu mówić o tym co się wydarzyło. Wyczuła także, że w jej drugiej kieszeni znajduje się pojemnik ze zwojem. Wiedziała, że coś tutaj jest nie tak.
- Szaleju się najadłaś?- Rajmund już nie spał, spoglądał na dziewczynę unosząc lewą brew w górę. Wzruszył ramionami bowiem nawet nie oczekiwał odpowiedzi, otarł palcami kąciki oczu i ziewnął.- Czuję, że siły wróciły.
- To dobrze.- Pati uśmiechnęła się, ale widać było, że coś ukrywa. Rajmund jednak nie zamierzał się tym interesować, albo po prostu nie dostrzegł dziwnego zachowania u ducha. Dla niego ciemnowłosa wiecznie zachowywała się dziwacznie.- Możemy więc stąd odejść, tak?
- Nie sądzę, aby tamten dureń tutaj tkwił w pobliżu, na pewno sądzi, że zabrałem cię daleko stąd. Właściwie to powinienem, ale mamy w tym mieście jednego demona, którego trzeba załatwić.- oznajmił poprawiając płaszcz, a następnie podszedł do najbliższego okna, odsunął zasłonkę i rozejrzał się po ulicy. Nie widział niczego podejrzanego, właściwie nie wyczuwał żadnej aury Diona.- Zlokalizowanie jej kryjówki powinno być proste, zwykle nie jest zbyt uważna w zacieraniu śladów.
- Masz na myśli Lilith...- Pati nie cieszyła się z tego powodu, iż mają dopaść właśnie tego demona. Dziewczynka przerażała ją, a do tego już od niej oberwała. Rajmund jednak zaciągnąłby ją do niej nawet siłą.- Zróbmy to jak należy i miejmy ją z głowy.
- Co to za zmiana postawy?- Rajmund spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się drwiąco. Widział w niej tylko armatnie mięso na demony, nic więcej.- Pierw powiedz mi co trzymasz w kieszeni.
- Trzymam?- zamrugała parę razy, a następnie zakryła ręką kieszeń. Widać było, że coś sporego kryje się za materiałem spodni.- Nie twoja sprawa.
- Moja, czuję, że coś w tobie zaszło.- podszedł do niej i nachylił, aż ich twarze były bardzo blisko siebie. Wyczuwał coś w jej ciele, ale nie wiedział dokładnie co to może być. Pati stała w miejscu z kamiennym wyrazem twarzy, chociaż lekko zaciskała zęby.- Nie mów mi tylko, że odpłynęłaś.
- Nic nie zrobiłam.
- Twoje usta mówią co innego, niż twe myśli.- stwierdził i wyprostował się, a następnie złapał jej rękę i pociągnął w taki sposób, że ich ciała stykały się w niezbyt dyskretny sposób. Ręką zawędrował w dół do jej kieszeni i ścisnął przedmiot.- Mam ci ściągnąć portki? Wiedz, że zrobię to z przyjemnością.
Pati spoglądała na niego z lekkim zmieszaniem, a jej policzki były czerwone. W środku była oburzona i chciała się odsunąć, ale ten zbyt mocno ją trzymał. Zagryzła dolną wargę spoglądając w bok. Nie miała chyba wyboru.
- To tylko jakiś zwój.- odpowiedziała niepewnie, a demon uśmiechnął się szeroko, w tej swój rozbrajający sposób. Pati nie chciała mu o tym mówić, ale ten ją do tego zmuszał, poza tym wiedziała, że o wszystkim wyczyta z jej myśli.- Odpłynęłam tak jak powiedziałeś.
- Duchy nie śpią tak jak i demony, a przynajmniej to nie jest faza ren. Kiedy zachodzi taka potrzeba, bądź zmienia się coś w naszym ciele, odpływamy do centrum. Centrum to jakby nasz ośrodek, wnętrze. Odpływam tam kiedy chcę się regenerować.- wyjaśnił, a jego uśmiech lekko zmalał, jednakże dalej wyglądał na zadowolonego. Puścił jej rękę przez co dziewczyna zrobiła krok w tył.- Co widziałaś?
- Lodową figurę.- odpowiedziała masując swój nadgarstek, a jednocześnie patrzyła na niego z zainteresowaniem. Nie wiedziała, że duchy i demony potrafią coś takiego. To sprawiało, że czuła się zupełnie zdezorientowana.- Rzeźba przedstawiała kobietę demona, która miała na szyi medalion.
- Miała?- Rajmund nagle spoważniał, słuchał tego co miała do powiedzenia, ale bowiem nie mógł odczytać w jej myśli samego obrazu.- Zabrałaś go?
- To było niechcący! Ona po prostu zaczęła się topić no i odpadło trochę lodu...
- Zaczęła się topić.- rzekł zamyślając się przez chwilę, a następnie odwrócił się w stronę wyjścia z pokoju. Pati czekała, aż cokolwiek wyjaśni jednakże ten niczego przez moment nie powiedział. Czuła narastające napięcie.- Nie sądziłem, że to stanie się tak szybko. Widocznie to wina tego, że poszłaś w miejsce, gdzie zginęłaś.
- Nie strasz mnie tylko powiedz wprost o co chodzi.- ciemnowłosa zacisnęła dłonie, aż zbielały jej kłykcie, usta zrobiły się suche, a coś w środku ściskało niemiłosiernie.- Czy ten demon to...
- Nie dopuszczałaś do siebie tej myśl, aż do teraz, ale powiem ci szczerze, że tak.- rzekł ze spokojem, jednakże nie była mu na ręka ta cała sytuacja. Spojrzał w tył dostrzegając jej wyraz twarzy, taką zmartwioną i pełną żalu.- Nie będzie to szybka przemiana, ale powoli tracisz swoje człowieczeństwo.
- Czyli nie zdawało mi się, że mamy identyczne blizny. Co ja mam teraz zrobić?
- Nie możesz tego zatrzymać. Najważniejsze jest to, abyśmy jak najszybciej załatwili wszystkich, nim będzie za późno.- stwierdził i złapał za klamkę, pociągnął i wyszedł na korytarz. Zamknął za sobą drzwi, szedł chwilę w stronę windy, a gdy był już przy jej wejściu, zatrzymał się. Patrzył na podłogę jakby zastanawiając się co dalej robić. Nie był pewny czy zdąży, a najgorsze, że tego nie przewidział.- Cholera.
Warknął pod nosem i wcisnął guzik, aby winda wjechała na górę. Nie przejmował się, że dziewczyna dalej siedzi w pokoju, a pomieszczenie jest zdewastowany tym, że na szybach i ścianach widnieją krwawe znaki. Nim obsługa to zauważy, nie będą pamiętać o nim. Zadbał o wszystko przy meldowaniu się. Teraz miał wielkie strapienie, ale wiedział, że przemiana jest nieunikniona. Dusza nie poszła do nieba, a tkwiąc na ziemi i w dodatku obcując z demonami, zanieczyszcza się. Pati przetrwała wiele jak na krótki okres czasu, a w dodatku jej zemsta została dokonana.
Winda zjechała na dół, a mężczyzna wyszedł na korytarz. Recepcjonistka spoglądała na niego z zaciekawieniem, zauważył to. Coś mu nie grało w niej. Stanął tuż obok wysokiej, białej kolumny jaka łączyła podłogę z sufitem, obserwował ją dogłębnie. Nie mógł dostać się do wnętrza umysłu co nie zdarzało mu się to nigdy u ludzi.
W tym czasie Pati schodziła powoli ze schodów, gdyż windą nie miała okazji zjechać, wędrując po drugim piętrze, mijała wysokiego mężczyzna w czarnym garniturze. Zerknęła na jego walizkę, a następnie w górę, na twarz. Stanęła jak wmurowana gdy ich spojrzenia się zetknęły, a jego usta wygięły w strasznym uśmiechu.
- Złapałem gołąbka.- rzekł nieznajomy, po czym zamachnął się walizką i przyrżnął duchowi w głowę. Pati ciało z jakiegoś powodu odczuło uderzenie i upadła na podłogę, zbiła sobie podbródek. Oczy przysiwiałego mężczyzny zrobiły się całkowicie czarne.- Pozdrowienia od Lilith.
Po jego słowach spojrzała w górę ignorując ból, jej imię natychmiast ją ocuciło. Widziała jak demon w ciele człowieka stał nad nią i chyba ponownie zamierzał ją zaatakować. Już uniósł w górę nogę i chciał impetem stanąć jej na kręgosłupie, gdy ta przeturlała się na plecy i postanowiła dać nogę. Podniosła się z podłogi, zerknęła w dół gdzie demon postawił nogę i aż pobledła. W miejscu gdzie przed chwilą leżała była wielka dziura.
- Cholera!
Wrzasnęła i zaczęła szybko zbiegać ze schodów, demon z niezadowoleniem cmoknął pod nosem i rzucił teczkę w kąt. Pobiegł za swoją ofiarą, która pędziła korytarzem starając się znaleźć bezpieczne schronienie. Czuła, że siedzi jej na ogonie i jest o wiele szybszy.
Skręciła ostro w bok i przebrnęła przez drzwi do pokoju. Rozejrzała się gdyż nie widziała żadnej broni, ani przedmiotu, którym mogłaby sprawnie zaatakować. Zerknęła na lampkę nocną, ale wydało jej się to komiczne. Zaraz jednak wpadła na niezbyt ciekawy pomysł, jednakże jak to mawiają "raz się umiera".
- Dobra, nie mam wyjścia.- złapała głęboki wdech patrząc prosto na okna. W pewnym momencie do pokoju drzwi zostały wyważone a wystraszona ciemnowłosa, aż podskoczyła. Wiedziała, że jest w tarapatach i Rajmund jej raczej nie pomoże. Zerknęła za siebie, mężczyzna uśmiechał się jak chytry lis, trzymał w ręku jakiś srebrny sztylet i szykował się do ataku. Już miał z zadowoleniem zatopić w jej niematerialnym ciele ostrze, kiedy ta wskoczyła na łóżko i pędem skierowała się w stronę okien. Przebrnęła przez materię lecąc w dół, prosto z trzeciego piętra, na twardy chodnik.
C.D.N
- Masz na myśli Lilith...- Pati nie cieszyła się z tego powodu, iż mają dopaść właśnie tego demona. Dziewczynka przerażała ją, a do tego już od niej oberwała. Rajmund jednak zaciągnąłby ją do niej nawet siłą.- Zróbmy to jak należy i miejmy ją z głowy.
- Co to za zmiana postawy?- Rajmund spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się drwiąco. Widział w niej tylko armatnie mięso na demony, nic więcej.- Pierw powiedz mi co trzymasz w kieszeni.
- Trzymam?- zamrugała parę razy, a następnie zakryła ręką kieszeń. Widać było, że coś sporego kryje się za materiałem spodni.- Nie twoja sprawa.
- Moja, czuję, że coś w tobie zaszło.- podszedł do niej i nachylił, aż ich twarze były bardzo blisko siebie. Wyczuwał coś w jej ciele, ale nie wiedział dokładnie co to może być. Pati stała w miejscu z kamiennym wyrazem twarzy, chociaż lekko zaciskała zęby.- Nie mów mi tylko, że odpłynęłaś.
- Nic nie zrobiłam.
- Twoje usta mówią co innego, niż twe myśli.- stwierdził i wyprostował się, a następnie złapał jej rękę i pociągnął w taki sposób, że ich ciała stykały się w niezbyt dyskretny sposób. Ręką zawędrował w dół do jej kieszeni i ścisnął przedmiot.- Mam ci ściągnąć portki? Wiedz, że zrobię to z przyjemnością.
Pati spoglądała na niego z lekkim zmieszaniem, a jej policzki były czerwone. W środku była oburzona i chciała się odsunąć, ale ten zbyt mocno ją trzymał. Zagryzła dolną wargę spoglądając w bok. Nie miała chyba wyboru.
- To tylko jakiś zwój.- odpowiedziała niepewnie, a demon uśmiechnął się szeroko, w tej swój rozbrajający sposób. Pati nie chciała mu o tym mówić, ale ten ją do tego zmuszał, poza tym wiedziała, że o wszystkim wyczyta z jej myśli.- Odpłynęłam tak jak powiedziałeś.
- Duchy nie śpią tak jak i demony, a przynajmniej to nie jest faza ren. Kiedy zachodzi taka potrzeba, bądź zmienia się coś w naszym ciele, odpływamy do centrum. Centrum to jakby nasz ośrodek, wnętrze. Odpływam tam kiedy chcę się regenerować.- wyjaśnił, a jego uśmiech lekko zmalał, jednakże dalej wyglądał na zadowolonego. Puścił jej rękę przez co dziewczyna zrobiła krok w tył.- Co widziałaś?
- Lodową figurę.- odpowiedziała masując swój nadgarstek, a jednocześnie patrzyła na niego z zainteresowaniem. Nie wiedziała, że duchy i demony potrafią coś takiego. To sprawiało, że czuła się zupełnie zdezorientowana.- Rzeźba przedstawiała kobietę demona, która miała na szyi medalion.
- Miała?- Rajmund nagle spoważniał, słuchał tego co miała do powiedzenia, ale bowiem nie mógł odczytać w jej myśli samego obrazu.- Zabrałaś go?
- To było niechcący! Ona po prostu zaczęła się topić no i odpadło trochę lodu...
- Zaczęła się topić.- rzekł zamyślając się przez chwilę, a następnie odwrócił się w stronę wyjścia z pokoju. Pati czekała, aż cokolwiek wyjaśni jednakże ten niczego przez moment nie powiedział. Czuła narastające napięcie.- Nie sądziłem, że to stanie się tak szybko. Widocznie to wina tego, że poszłaś w miejsce, gdzie zginęłaś.
- Nie strasz mnie tylko powiedz wprost o co chodzi.- ciemnowłosa zacisnęła dłonie, aż zbielały jej kłykcie, usta zrobiły się suche, a coś w środku ściskało niemiłosiernie.- Czy ten demon to...
- Nie dopuszczałaś do siebie tej myśl, aż do teraz, ale powiem ci szczerze, że tak.- rzekł ze spokojem, jednakże nie była mu na ręka ta cała sytuacja. Spojrzał w tył dostrzegając jej wyraz twarzy, taką zmartwioną i pełną żalu.- Nie będzie to szybka przemiana, ale powoli tracisz swoje człowieczeństwo.
- Czyli nie zdawało mi się, że mamy identyczne blizny. Co ja mam teraz zrobić?
- Nie możesz tego zatrzymać. Najważniejsze jest to, abyśmy jak najszybciej załatwili wszystkich, nim będzie za późno.- stwierdził i złapał za klamkę, pociągnął i wyszedł na korytarz. Zamknął za sobą drzwi, szedł chwilę w stronę windy, a gdy był już przy jej wejściu, zatrzymał się. Patrzył na podłogę jakby zastanawiając się co dalej robić. Nie był pewny czy zdąży, a najgorsze, że tego nie przewidział.- Cholera.
Warknął pod nosem i wcisnął guzik, aby winda wjechała na górę. Nie przejmował się, że dziewczyna dalej siedzi w pokoju, a pomieszczenie jest zdewastowany tym, że na szybach i ścianach widnieją krwawe znaki. Nim obsługa to zauważy, nie będą pamiętać o nim. Zadbał o wszystko przy meldowaniu się. Teraz miał wielkie strapienie, ale wiedział, że przemiana jest nieunikniona. Dusza nie poszła do nieba, a tkwiąc na ziemi i w dodatku obcując z demonami, zanieczyszcza się. Pati przetrwała wiele jak na krótki okres czasu, a w dodatku jej zemsta została dokonana.
Winda zjechała na dół, a mężczyzna wyszedł na korytarz. Recepcjonistka spoglądała na niego z zaciekawieniem, zauważył to. Coś mu nie grało w niej. Stanął tuż obok wysokiej, białej kolumny jaka łączyła podłogę z sufitem, obserwował ją dogłębnie. Nie mógł dostać się do wnętrza umysłu co nie zdarzało mu się to nigdy u ludzi.
W tym czasie Pati schodziła powoli ze schodów, gdyż windą nie miała okazji zjechać, wędrując po drugim piętrze, mijała wysokiego mężczyzna w czarnym garniturze. Zerknęła na jego walizkę, a następnie w górę, na twarz. Stanęła jak wmurowana gdy ich spojrzenia się zetknęły, a jego usta wygięły w strasznym uśmiechu.
- Złapałem gołąbka.- rzekł nieznajomy, po czym zamachnął się walizką i przyrżnął duchowi w głowę. Pati ciało z jakiegoś powodu odczuło uderzenie i upadła na podłogę, zbiła sobie podbródek. Oczy przysiwiałego mężczyzny zrobiły się całkowicie czarne.- Pozdrowienia od Lilith.
Po jego słowach spojrzała w górę ignorując ból, jej imię natychmiast ją ocuciło. Widziała jak demon w ciele człowieka stał nad nią i chyba ponownie zamierzał ją zaatakować. Już uniósł w górę nogę i chciał impetem stanąć jej na kręgosłupie, gdy ta przeturlała się na plecy i postanowiła dać nogę. Podniosła się z podłogi, zerknęła w dół gdzie demon postawił nogę i aż pobledła. W miejscu gdzie przed chwilą leżała była wielka dziura.
- Cholera!
Wrzasnęła i zaczęła szybko zbiegać ze schodów, demon z niezadowoleniem cmoknął pod nosem i rzucił teczkę w kąt. Pobiegł za swoją ofiarą, która pędziła korytarzem starając się znaleźć bezpieczne schronienie. Czuła, że siedzi jej na ogonie i jest o wiele szybszy.
Skręciła ostro w bok i przebrnęła przez drzwi do pokoju. Rozejrzała się gdyż nie widziała żadnej broni, ani przedmiotu, którym mogłaby sprawnie zaatakować. Zerknęła na lampkę nocną, ale wydało jej się to komiczne. Zaraz jednak wpadła na niezbyt ciekawy pomysł, jednakże jak to mawiają "raz się umiera".
- Dobra, nie mam wyjścia.- złapała głęboki wdech patrząc prosto na okna. W pewnym momencie do pokoju drzwi zostały wyważone a wystraszona ciemnowłosa, aż podskoczyła. Wiedziała, że jest w tarapatach i Rajmund jej raczej nie pomoże. Zerknęła za siebie, mężczyzna uśmiechał się jak chytry lis, trzymał w ręku jakiś srebrny sztylet i szykował się do ataku. Już miał z zadowoleniem zatopić w jej niematerialnym ciele ostrze, kiedy ta wskoczyła na łóżko i pędem skierowała się w stronę okien. Przebrnęła przez materię lecąc w dół, prosto z trzeciego piętra, na twardy chodnik.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz